Mówi się, że poruszasz się tak jak żyjesz, więc zmieniając ruch, zmieniasz również swoje życie. test
Mam wrażenie, że na co dzień nie myślimy o tym, jak bardzo nasze ciało chłonie praktycznie wszystko.
Każda emocja, myśl, słowa które słyszymy, obrazy z życia, które widzimy, miejsca, które odwiedzamy – wszystko to sprawia, że jakieś miejsca w ciele reagują, odpowiadają, czują, spinają się, rozluźniają, uruchamiają większe procesy. Nie ma potrzeby analizowania wszystkiego, tak po prostu jesteśmy skonstruowani. Tych bodźców jest tak wiele i są tak różnorodne, że nasza struktura jest w ciągłym ruchu. Jedne sygnały się znoszą, inne wzmacniają, jeszcze inne tworzą najdziwniejsze konfiguracje. Wydarzenia jednorazowe, ale bardzo mocne i intensywne, oraz takie, które się powtarzają, choć nie muszą być intensywne – one właśnie zapisują się w nas wyraźniej, tworząc pewnego rodzaju wzorzec. Struktura jako taka nie jest zła, jest nam potrzebna. To, na ile nam służy, zależy od jej pojemności, elastyczności i adekwatności. Wówczas w mniejszym lub większym stopniu czujemy się w swoim życiu i ciele wolni, swobodni, szczęśliwi i po prostu sobą, cokolwiek to dla nas w danym momencie znaczy.
My naszym życiem wpływamy na ciało, a ciało wpływa na nas, oddając nam to wszystko. Wpływa również na nasze myśli, emocje, podlegamy fizycznym możliwościom i ograniczeniom (przynajmniej w jakimś stopniu). Jeśli też spojrzeć na sprawę nie dualistycznie, to jesteśmy ciałem, jesteśmy też ciałem, które uosabia fizyczną płaszczyznę tego, co niematerialne. I wszystko się przenika.
Dlatego skupianie się tylko na ciele i tym co fizyczne, a pomijanie umysłu, jak i skupianie się tylko na tym, co mentalne, a pomijanie ciała i fizyczności, nie jest najlepszym pomysłem.
W buddyzmie Bon (być może nie tylko w nim) mówi się, że istnieje kilka bram, dróg do tego samego miejsca, stanu. Każdy ma swoje predyspozycje, które sprawiają, że czasem właśnie danym kanałem o wiele łatwiej mu dotrzeć do oświecenia.
Oczywiście nie każdemu musi zależeć na oświeceniu. Mówi się też, że wszystkie drogi prowadzą do jednego miejsca. Można by dyskutować, czy to na pewno jedno miejsce. Ale jeśli przyjąć przykładowo, że owym miejscem jest SZCZĘŚCIE, to już łatwiej zrozumieć, że jest to jedno miejsce, jednak dla każdego będzie czymś trochę innym i też droga dotarcia dla każdego będzie inna.
No ale właściwie po co ja to wszystko piszę?
Chyba po to, żeby o ciele nie zapominać, że można mu zaufać, i że nasze ciało wie, bardzo dużo wie, co jest nam potrzebne. Ale też nie trzeba być niewolnikiem i odcinać sobie głowy (chyba, że jest się bezgłowym z Piratów z Karaibów, ale i tam głowa reszty ciała szukała). Droga przez umysł jest również potrzebna, świadomość jest tym, co często czyni różnicę. W mojej pracy pomagam usprawnić połączenie pomiędzy ciałem, umysłem i różnymi aspektami naszej natury. Medytacja w ruchu to przede wszystkim świadomy ruch, który pomaga odnaleźć drogę do lepszego czucia się we własnym ciele, do większej lekkości i radości bycia.
Często docieramy do bariery w jakimś obszarze i aby pójść dalej, potrzebujemy zmienić bramę, sposób, kanał dotarcia. Nie chodzi tutaj o uciekanie przed przeszkodami i zaczynanie gdzie indziej od początku, ale o pójście dalej i głębiej, ale trochę inną drogą. Aby to nastąpiło, prędzej czy później musi nastąpić połączenie, być może powrót do przeszkody, aby ją przekroczyć już z nowym doświadczeniem. Chociaż już to znowu zależy trochę od sposobu patrzenia, gdyż i tak wszystko się przenika a nasza droga może właśnie iść dokładnie tędy, którędy idziemy, poprzez przemiany jednego w drugie. Zanurzanie się jest jak przekopywanie się przez różne warstwy, a nie uparte drążenie w jednej w poprzek. Warto próbować różnych bram, ścieżek, sposobów, gdyż nie wiemy z góry, co na pewno najlepiej się sprawdzi w naszym przypadku. Gdy już odnajdziemy, to co nam służy, warto temu zaufać na dłużej.
Miało być praktycznie, nawet z jakąś poradą, a wyszło prawie teoretycznie. Dlatego na koniec małe ćwiczenie.
KRÓTKIE ĆWICZENIE NA ZMIANĘ W RUCHU
Puść sobie muzykę, albo puść sobie wiatr (chodzi o dźwięki przyrody, a nie o wiatry z wiadomego miejsca, chociaż one mogą być dobrym wstępem) i zacznij się poruszać jak chcesz, tak jak zwykle się poruszasz.
Daj sobie chwilę, aby to zwykłe poruszanie poeksplorować.
Następnie zacznij to zmieniać i poruszać się inaczej. Nie myśl zanadto, pozwól ciału poszukać nowego ruchu, nowego tańca, jakkolwiek.
Znowu daj sobie chwilę, aby nowe ruchy poeksplorować.
Najlepiej powtórz to ćwiczenie przynajmniej przez kilka dni i sprawdź, jak się czujesz.
HINT:
Jeśli nie masz zwykłego sposobu poruszania, tańca, gdyż nigdy nie tańczysz, masz o tyle łatwą sytuację, że już jakikolwiek ruch i taniec będzie nowy. Ale Ty prawdopodobnie i tak nie wykonasz takiego ćwiczenia :-). Jeśli jednak nawet samotnie lubisz czasem powyginać się przy muzyce, albo zdarzało Ci się chodzić na imprezy i jakoś się kiwać, to z pewnością Twoje ciało będzie wiedziało, jaki to jest zwykły sposób poruszania.