Nasze przekonania dotyczące ruchu
Wokół ruchu i ćwiczeń większość z nas ma prawdopodobnie nabudowane mnóstwo przekonań. Mogą one być bardzo różne.
- Trzeba ćwiczyć, żeby schudnąć.
- Nie lubię ćwiczyć.
- W końcu kiedyś zacznę ćwiczyć.
- Nie potrafię tańczyć.
- Lubię chodzić po górach (ale nie mieszkam w górach).
- Trzeba ćwiczyć kilka razy w tygodniu.
- Jak będę ćwiczyć, będę wyglądać jak kafar i urosną mi mięśnie.
To tylko część przykładów.
Najczęściej mamy również jakieś wyobrażenie na temat tego, co lubimy i czego nie lubimy. Na przykład: lubię spacery, nie lubię fitnessu, nie lubię, gdy ktoś mi mówi, co mam robić. Pal licho, jeśli to są opinie wyrobione na bazie własnych doświadczeń. Choć nawet wtedy mogą one być po latach nieprawdziwe, bo dotyczą innego etapu naszego życia. I gdybyśmy spróbowały teraz tych aktywności w nowym miejscu, albo z koleżanką, albo z fajną trenerką, mogłoby się okazać, że nam to sprawia przyjemność i czujemy się dobrze.
Jednak zwykle mamy wyrobioną opinię na temat tego, czy coś lubimy czy nie, nawet jeśli nigdy tego nie spróbowałyśmy. I tutaj możemy się bardzo mylić. Ja na przykład nie przypuszczałam, że polubię crossfit. Wydawało mi się, że jest to aktywność dla wariatów, którzy nie słuchają własnego ciała, mają tendencję do traktowania go przedmiotowo, do niszczenia swojego ciała nadmiarem ćwiczeń. Tacy, co skaczą po skrzyniach, a potem padają z wyczerpania. A, gdy spróbowałam, moje ciało i moja głowa to polubiły. Zobaczyłam, że intensywność można sobie dozować, że dobry trener pomaga dopasować ćwiczenia do kondycji i możliwości ćwiczącego, że dobrze się po tym czuję, że sprawia mi to radość i że pomaga realizować kierunek, w którym podążam. Być może trafiłam też na świetnych trenerów. Oczywiście również tu, jak i w każdej dziedzinie pewnie można spotkać ludzi, którzy ćwiczą w sposób im nie służący. Ale moje osobiste doświadczenie wejścia w tę dziedzinę było inne i zupełnie mnie zaskoczyło.
Szukaj radości ruchu
Dlatego warto próbować, eksperymentować, dać sobie szansę na coś nowego, na zmianę, bo tylko w ten sposób mamy szansę odnaleźć aktywność, która z nami zostanie na dłużej. Aktywność, w której poczujemy się dobrze, która będzie sprawiała radość, albo realizowała nasze cele. I będzie też wykonalna, dostępna, możliwa do wdrożenia w naszej sytuacji życiowej, miejscu, w którym mieszkamy. Bo co z tego, jeśli wymyślimy sobie surfing, który nawet bardzo lubimy, ale na co dzień mieszkamy daleko od wody i nie możemy sobie pozwolić na częste wyjazdy.
Wtedy surfing nie zaspokoi naszych potrzeb ruchowych na co dzień. Oczywiście możemy planować wyjazdy w ramach urlopu, możemy też stworzyć dla siebie jakiś trening, który przygotuje nas do surfowania i pomoże być w energetyczno-mentalnym kontakcie z tą aktywnością. Ale trudno wówczas uważać, że surfing jest tym czymś, co trenujemy na co dzień i co nam zapewnia regularną dawkę ruchu.
Systemy i cele, które nas prowadzą we właściwą stronę
Na ciekawy pomysł trafiłam w książce “How to fail in almost everything and still win big” Scotta Adamsa. Adams pisze w niej sporo o systemach, które sobie tworzymy (lub nie) i potem w nich funkcjonujemy. Systemy zbudowane wokół kierunków, do których dążymy. Tworzymy strukturę, która ma największą szansę prowadzić nas tam, dokąd zmierzamy. Jednym z przykładów z książki jest właśnie aktywność fizyczna, ruch, który jest potrzebny, aby jak najdłużej zachować sprawność. Autor zauważył, że określanie sobie zadań w stylu “będę 3 razy w tygodniu ćwiczył na siłowni” nie sprawdzało się w jego przypadku. Raz się udawało, raz nie, łatwo było znajdować wymówki, przesuwać treningi. I często kończyło się tak, że tego ruchu nie miał dużo. Stworzenie prostego systemu typu “codziennie przez godzinę będę się ruszał” okazało się o wiele lepszym rozwiązaniem.
Ten ruch danego dnia to mogło być cokolwiek, czyli nie tylko pójście na siłownię, ale też długi spacer po lesie, turlanie się po ziemi z psem, pływanie, bieganie, jazda na rowerze. Trzymanie się takiego ustalenia z samym sobą zwiększało szansę na realizację zamierzenia. Codzienny, godzinny ruch wchodzi nam w nawyk, nie dyskutujemy z tym, nie zastanawiamy się “czy dzisiaj mam ochotę na ćwiczenia”, ewentualnie zastanawiamy się, jaki rodzaj aktywności będzie odpowiedni, realny. Bo wiadomo, że mamy różne dni. I jeśli naszym celem jest zbudowanie nawyku codziennego ruszania się i zachowanie sprawności przez długie lata, to taka strategia może być skuteczna.
Każdy z nas jest inny, więc to, co sprawdzi się w przypadku jednej osoby, może nie zadziałać w przypadku innej. Trzeba eksperymentować, sprawdzać, testować, poznawać siebie. Jednak podejście do celów bardziej jako do systemu, sposobu działania, który prowadzi nas w jakimś kierunku, jest wartym rozważenia konceptem. Podobnie jak mało skuteczne może być określanie swojego zdrowia konkretną wagą, którą chcemy osiągnąć. Za tym idzie określanie kalorii dziennych i próba ich liczenia, trzymania się limitu. A zarówno konkretna waga nie zagwarantuje nam zdrowia, jak i liczba kalorii. Określenie sobie, co to znaczy dla mnie zdrowo się odżywiać, może przynieść w długim okresie lepsze efekty w byciu zdrowym i lepsze samopoczucie.
Dobrze jest się po prostu rozruszać
Jesteśmy ludźmi, nasze ciała są stworzone do ruchu. Przebywanie całymi dniami w jednej, statycznej pozycji nie jest tym, co nam najbardziej służy. Tylko jaki ruch wybrać? I czy trzeba w związku z tym ruszać się cały czas? Moim zdaniem nie trzeba i dobrze działająca dawka ruchu będzie inna dla różnych osób. To co warto moim zdaniem, to chociaż trochę się rozruszać. Nie oczekiwać od siebie, że zawsze wybierzemy spacer zamiast samochodu, albo że osiągniemy jakiś idealny stan czy procent ruchu. Zresztą, co to znaczy idealny?
Rozruszanie jest potrzebne, aby energia krążyła swobodniej w ciele, aby być bardziej mobilną mentalnie i fizycznie. To jest pewien stan, postawa funkcjonowania. Wystarczy sobie przypomnieć jakieś przykłady z własnego życia. Na przykład z czasów studiowania. Ciągle człowiek się gdzieś przemieszczał. Spotkanie? Super! Impreza? Czemu nie! Pojechać nad jeziora? Oczywiście! W każdej chwili. Ciągle było się w ruchu, w zmianie, w otwartości, w gotowości na nowe doświadczenia, naukę, przygodę. Jest to związane też z wiekiem, momentem w życiu, ale zasada pozostaje ta sama. Gdy jesteśmy w ruchu, w działaniu, zwykle łatwiej zmienić kierunek tego ruchu niż ruszyć z bezruchu, gdy się zasiedzimy. Dlatego dobrze jest ciału przypomnieć sobie, jak to jest ruszać się, chodzić, ćwiczyć, turlać się, uczyć czegoś nowego, co może przychodzi nawet trudno. I pozwolić sobie znaleźć w tym radość, poczucie sensu, satysfakcję.
zadanie
Przez kolejne tygodnie spróbuj kilku nowych sportów, aktywności ruchowych. Idź na zajęcia pokazowe, zapisz się na lekcję próbną. Pobaw się tym, bądź ciekawa. Nawet jeśli jesteś niemalże pewna, że czegoś nie polubisz, to i tak idź. Sprawdź sama, co sprawia, że dana aktywności Ci się podoba, wydaje się interesująca, albo dobrze się w niej lub po niej czujesz. Niech to będzie Twoja podróż po różnych światach.
Różne aktywności ruchowe zaspokajają różne potrzeby - i ciało i psychika są ważne
Warto też zdawać sobie sprawę, że różne rodzaje sportów i aktywności będą w nas rozwijać jedne jakości bardziej a inne mniej. W zależności od tego, czy będą to aktywności indywidualne czy grupowe, w naturze, na sali treningowej czy w domu - będą zaspokajać jakieś potrzeby, które mamy, albo wręcz przeciwnie - mogą być w konflikcie z ważnymi potrzebami. I czasem mimo całkiem niezłej znajomości siebie samej możemy się mylić.
Przykładowo może Ci się wydawać, że najlepiej będzie Ci się ćwiczyło w domu, kiedy chcesz, w swojej przestrzeni, raz rano raz wieczorem, krócej lub dłużej w zależności od dostępnego czasu, bo nie lubisz jak ktoś Ci mówi, co masz robić. I nie chcesz tracić czasu na dojazdy. Tymczasem, chociaż to wszystko będzie w zasadzie prawdą, to w praktyce skończy się to nie ćwiczeniem lub ćwiczeniem niezmiernie rzadko, bo zabraknie motywacji, bo się znudzi, bo zawsze będzie “potem”, “jutro”, “nie chce mi się”. A na zajęciach grupowych okaże się, że tej motywacji nie potrzeba tak dużo. Potrzeba jej, żeby dojechać, ale na miejscu ktoś powie, co robić, wymyśli program, wytłumaczy, postara się, żeby było ciekawie. A obecność innych osób, które zmagają się z wysiłkiem, ale też uśmiechną się, są, też się ruszają - okaże się bardzo pomocna i przyjemna.
Dla jednej osoby ważne jest, aby było przyjemnie, dla innej ważne jest jakieś wyzwanie, bo inaczej się szybko nudzi.
Jedna osoba lubi się spocić i zmęczyć, totalnie się zatracić, żeby nawet nie być w stanie myśleć podczas aktywności, inna właśnie potrzebuje poruszać się spokojniej i podczas aktywności pomyśleć, pomarzyć albo porozmawiać.
Dobrze też czasem aktywności zmieniać, dostarczać sobie różnorodnych form ruchu, aby ciało mogło rozwijać się harmonijniej. Ale to zadanie na późniejsze etapy i być może zastanowienie się, czego potrzebuję, co poszerzy wachlarz moich możliwości, co mnie rozwinie.
W ramach samopoznania warto odwiedzić fizjoterapeutę albo trenera personalnego, który jest w stanie nam pomóc określić, jaki rodzaj ćwiczeń by nam się przydał, czego potrzebujemy, co potrzebujemy wzmocnić, co rozluźnić, co rozciągnąć.
Ruch działa nie tylko na nasze ciało, ale i na psychikę. Jeśli cały dzień wydajemy polecenia, organizujemy innym czas i pracę, to miłym oddechem może być samotne pobieganie po lesie. Albo oddanie się w ręce trenera, który nas poprowadzi krok po kroku.
Gdy jesteśmy rozchwiane fizycznie i emocjonalnie, to stabilna, budująca siłę joga może być aktywnością, która nas dobrze zrównoważy.
To oczywiście tylko drobne przykłady, w jakich kierunkach możemy myśleć, badać, eksperymentować. A możliwości ruchowych, które możemy podjąć, poeksperymentować i wypróbować, jest naprawdę mnóstwo.
Szukaj ruchu w codzienności, szukaj nowych wzorców - moje przygody
Oczywiście przez cały dzień warto zwracać uwagę na ciało i szukać łatwo dostępnych ruchowych momentów. Przejść gdzieś piechotą zamiast podjechać. Wstać od biurka i się powyginać przez chwilę. Potańczyć i powyginać się w kuchni zamiast tylko stać. Położyć się na chwilę na łóżku lub podłodze, poturlać się i poprzeciągać jak kot. Porozmawiać przez telefon w pozycji kucznej.
zadanie
Przez najbliższy miesiąc szukaj nowych możliwości ruchowych podczas codziennych czynności, w pracy, w łóżku, w kuchni, na zakupach.
To mogą być dosłownie chwile innego ruchu, przeciągnięcie, przysiad. Może też być wykonywanie codziennych spraw w inny sposób.
Masz miesiąc, aby się nie spieszyć, aby uruchomić kreatywność, spróbować różnych możliwości oraz być może znaleźć coś, co zacznie być Twoim nowym nawykiem.
Sama pamiętam, gdy jeszcze dawno temu pracowałam w Radiu Zet, że tam w toaletach zawsze leciała muzyka. Więc ja zawsze, gdy tam wchodziłam, czy to za potrzebą, czy umyć ręce - tańczyłam przez chwilę. Podobnie, gdy wychodziłam na taras na dachu, gdzie było miejsce do palenia. Co prawda już wówczas nie paliłam, ale wychodziłam na chwilę się zrelaksować, poczuć słońce, wiatr i też trochę się poprzeciągać.
Gdy miałam czas zafascynowania tańcem towarzyskim chciałam nauczyć się podwójnych obrotów. Nie potrafiłam ich zrobić szybko i w rytmie. Ponieważ to była moja ówczesna zajawka, to kręciłam się w przedpokoju, na spacerze z psem, wszędzie. I potem bez problemu wykonywałam nie tylko dwa , ale kilkadziesiąt obrotów w rytmie.
Innym razem bardzo potrzebowałam poszukać nowych wzorców ruchowych. Wpadło mi w oko ogłoszenie o wyjeździe łączącym taniec i naukę kite surfingu. Tamten wyjazd chyba nawet nie doszedł do skutku, ale nauka kite surfingu weszła mi do głowy i nie chciała wyjść. Było to dla mnie jednocześnie fascynujące i przerażające. W związku z tym sama zapisałam się na kurs, rezygnując z warsztatu psychologiczno-rozwojowego, na który jeżdżę co roku od lat. Pogoda była cudowna, słoneczna, ale nie było za bardzo wiatru. Cieszyłam się z tego w skrytości ducha, bo bardzo bałam się ćwiczeń w wodzie. Były też dni, gdy wiatr jednak wiał wystarczająco i lekcje w wodzie mogły się odbywać. Nauka tych nowych wzorców była dla mnie taka jak i sam sport, fascynująca i przerażająca. Bałam się, że mnie wiatr porwie, bałam się, że na coś lub kogoś wpadnę, uderzę się, przytopię, bałam się, że to będzie walka a nie przyjemność. Obserwowałam swój strach, byłam przytomna w ciele, szłam w tej nauce własnym tempem. Dojście do momentu, gdy byłam w stanie popłynąć, było bardzo satysfakcjonujące, przyjemne, choć wciąż trochę przerażające.
Ten sport nie został ze mną. Jeszcze rok później zapisałam się na dodatkowe lekcje i udało mi się popłynąć jeszcze swobodniej. Miałam zdecydowanie większy wpływ na start, zakończenie, na tempo i kierunek. Wiem, że gdybym znowu zaczęła się uczyć, musiałabym się cofnąć prawie do początku. Nie doszłam do etapu, w którym nawet jeśli wychodzimy trochę z wprawy, to mamy ugruntowane podstawy, jak mam na przykład z jazdą na nartach.
To było bardzo dobre doświadczenie. Zobaczyłam, że jeśli ma się bazę rozwojową, ciekawość i chęć, to warsztat ruchowo-rozwojowy może się wydarzyć prawie wszędzie. Ktoś przygotował dla mnie proces nauki, a ja dołożyłam do tego moją pracę z uwagą, ze świadomością, z czuciem ciała, z czuciem psyche.
zadanie
Popatrz na siebie i swoje życie z lotu ptaka. Jak wygląda Twój dzień, tydzień. Jakich wzorców masz dużo, jakich mało, jakich w ogóle nie masz. Czy jesteś dużo z ludźmi czy wręcz przeciwnie. Czy dużo działasz, pracujesz, intensywnie żyjesz, czy Twoja codzienność płynie leniwie, spokojnie. Czy w czymś konkurujesz. Nie musi to być dokładna analiza, w tym ćwiczeniu chodzi o szersze spojrzenie i posłuchanie swojej intuicji.
A jak już określisz mniej więcej, czego masz dużo, to zastanów się czego masz mało, może za mało. I pomyśl, jaka aktywność mogłaby Ci tych jakości, wzorców, rodzaju ruchu i kontaktu dostarczyć. I poszukaj, spróbuj, sięgnij po to coś.
Ciesz się, odkrywaj, bądź ciekawa - będzie Ci łatwiej
Dlatego też zachęcam do sprawdzania, wchodzenia w coś nowego, bo gdy coś nam się spodoba, zaciekawi, to o wiele łatwiej będzie się o tej aktywności pamiętało, będzie się chciało próbować, dużo mniej wysiłku pójdzie w podejmowanie działania, nie będzie tylko na siłę. Czasem to są tylko chwilowe fascynacje, ale dodają nam ruchu i coś w nas budzą. Nie jest też tak, że każdy jak znajdzie coś co lubi, to już zawsze mu się będzie chciało. Ale jeśli w trakcie aktywności i po czujemy się dobrze, to nawet jak nam się nie chce ruszyć, łatwiej pamiętać ten pozytywny stan po, łatwiej znaleźć swoje “po co” lub “dlaczego”.
Poniżej zrobiłam spis różnych aktywności ruchowych. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że to nie jest kompletna lista i że w każdej dziedzinie zajęcia mogą się różnić między sobą, mają swoje wersje, warianty, różne style. Samych zajęć typu fitness w klubach jest całe mnóstwo - szybsze, spokojniejsze, bardziej taneczne lub sportowe, z obciążeniem i bez obciążeń, przeznaczone na rozwiązanie konkretnego problemu lub ogólnorozwojowe. I w zależności od miejsca, od prowadzącego mogą one nam bardziej lub mniej podpasować.
Przykładowe aktywności ruchowe:
- jazda na rowerze
- jazda na rowerze po górach
- zjazdy na rowerze
- jazda na pump truckach
- jazda na rolkach
- jazda na nartach
- jazda na łyżwach
- jazda na desce
- parkour
- parkour w naturze
- bieganie
- Nordic Walking
- bieganie na nartach
- ćwiczenia na siłowni
- fitness zajęcia grupowe
- crossfit
- joga
- ćwiczenia na trapezie dla seniorów
- joga na szarfach
- pilates
- tai chi
- aikigo
- kung fu
- karate
- judo
- ju-jitsu
- brazylijskie ju-jitsu
- tajski boks
- taekwondo
- capoeira
- boks
- qi-gong
- taniec swobodny/kreatywny
- taniec towarzyski
- taniec współczesny
- teatr tańca
- salsa
- tango
- zouk
- gimnastyka
- kalistenika
- spacery z psem
- intensywne zabawy z dziećmi na podłodze
- wspinaczka
- surfing
- kite surfing
- pływanie
- chodzenie po górach
- zapasy
- skakanka
- tory przeszkód
- tenis
- siatkówka
- koszykówka
- badminton
- pływanie kajakiem